rys. Allen Douglas http://drawntoday.blogspot.com/ |
pomagiera do współpracy? Nie chodzi mi o sporadyczne dodanie komentarza, co wymaga minimalnego wysiłku, ale czegoś więcej. Skrobnięcia kilku zdań na dany temat, wymyślenia potwora czy miejsca. Jak powinien zachować się autor i co powinien robić.
Skąd pomysł
Refleksję spowodowało przeglądanie twórczość Salama http://salamrpg.blogspot.com/, bloga Avnara http://pandhemion.blogspot.com/, mojej własnej oraz kilku innych (ale co tam - tych promował nie będę :D )
Zainteresuj
Czytelnik (przyszły współpracownik?) musi zostać zainteresowany pomysłem zaraz po wejściu na stronę przygotowaną systemowi. Musi wiedzieć, że znajdzie tu coś dla siebie. Zawalenie go stosem dziwnych zwrotów lub mechaniki nie popłaca. Trzeba uwydatnić główny wątek, clou systemu, tak aby czytacz znalazł go na pierwszy rzut oka i pomyślał – tak, tego chcę !
Innowacyjność w polszy
Odniosłem wrażenie, że w Polsce autorka, aby zdobyć uznanie, musi powielać wzorce istniejących settingów. Jakakolwiek odmienność zabija je już na starcie. Wyjątkiem dla fandomu (RPG) są ci, którzy są znani ogółowi mają pomysł (często wtórny, patrz Neuroshima czy Monastyr) i żadne burze czy fale krytyki nie zepchną ich z wyznaczonego kursu.
Do tego w Polsce gracze (i MG) ciągle chcą mrocznych, realistycznych systemów. Jednak niewielu z tych krzykaczy niszczących pomysły lekkie i nie związane z szeroko pojętym mroookiem (ilu komentujących tyle rodzai mroku) potrafi je później prowadzić.
Źle pojęta innowacyjność
Problemem jest też próba tworzenia na siłę czegoś coś innego. Nie znaczy to, że robienie dziwacznych systemów nie ma sensu. Jest duża szansa, że i one znajdą swoją grupę docelową. Kłopotem może być takie przedstawienie swojego innowatorskiego pomysłu, aby był jasny dla potencjalnego czytelnika. Często tak nie jest. Zwykle autor:
- słabo przykłada się do przedstawienia pomysłu, dwa zdania nie wystarczą
- inność systemu jest wtórna jak nazywanie krasnoludów ‘silnymi małymi ludźmi ale nie krasnoludami’
- nie ma daru przenoszenia swoich pomysłów na papier więc niech da sobie spokój
- inność settingu jest tak wielka, że staje się całkowicie niegrywalna i niezrozumiała
Inny punkt widzenia
Wiele problemów można przedstawić z różnych punktów widzenia. Pięknym przykładem jest Gra o Tron, często przedstawiana jako fantasy (z czym się całkowicie nie zgodzę). To typowe politycal-fiction. Tu nie chodzi o biegania w złotych zbrojach i walka wielkimi mieczami z równie wielkimi smokami (chociaż te są obecne na kartach cyklu, tak jak i nekromanci czy czarna magia).
Tu najczęstszym wrogiem są ludzie walczący o przeżycie i władzę. Wszelkimi dostępnymi sposobami. Martin z pietyzmem pokazuje to, co dzieje się za fasadą niebezpiecznych politycznych rozgrywek: miłość, nienawiść, żądza władzy, religijny fanatyzm. Czyli to co spotykamy na co dzień i o czym na co dzień czytamy. Całość podlewa sosem zawierających smaczki typowe dla fantastyki, które mają marginalne znaczenie dla całości. Książka (i film) byłyby tak samo ciekawe gdyby wyrzucić wszelkie te elementy. I z tego co czytałem jest RPG bazujące na tym świecie. Podobno strawne , tylko czy zwykły MG będzie miał wyobraźnię wystarczającą do tego, aby tworzyć tak skomplikowane przygody?
Dla kogo tworzę
Ważną sprawa przy autorce to cel jej twórcy - czy chce wejść z autorką na salony, utworzyć pełnoprawny system RPG, czy też ma to być typowy heartbreaker gdzie współpracownik jest wręcz niemile (!) widziany. Po co szukać ludzi jeśli i tego tak naprawdę nie chcesz?
Współpracujemy
Generalnie od autora zależy o wiele więcej niż od promowanego pomysłu. Nawet stosunkowo słaby produkt można wypromować. Zaś współpraca z obcą osobą może okazać się zbyt trudna, prowadzić do szybkiego wypalenia pomysłem, ideą współpracy i w efekcie do jego zarzucenia. Jeśli nie potrafimy pracować z ludźmi nie zmuszajmy się do tego, bo efekt będzie żaden, a na koniec pozostanie niesmak.
Wejście w świat
Wejście w cudzy świat i cudzy pomysł wymaga poznania myśli autora na tyle, aby modyfikacje nie rozsadziły bazy. Gdy twórca pierwowzoru nie jest w stanie przekazać czego oczekuje od osób, z którymi chce zacząć współpracę, należy od razu zrezygnować. Gdy liczysz na zdobycie asystentów już na starcie powinieneś mieć wizję całości, a nie jedynie kilka zgrubnych zarysów.
Zrobienie swego rodzaju road map zawierającej w punktach cele i kamienie milowe potrzebne do powstania systemu może być bardzo przydatne. Posiadając taki plan można przeskakiwać z wątku na wątek, cały czas w ramach pracy nad tym samym settingiem. W momencie jak jeden element nas zablokuje (lub zabraknie nam inwencji do jego opisania) można przeskoczyć do tych, na które w tej chwili mamy jakieś pomysły. Praca nie jest zatrzymywana i ciągle idzie do przodu. I jednocześnie kilka osób może pracować nad kilkoma, komplementarnymi, elementami.
Przyda się też umiejętność segregowania tego co dobre od tego co złe czy też nie mieszczące się w pierwotnej wizji.
Świetnym przykładem jak tego nie robić była nieudana próba przemodelowania świata kc-tów w oparciu o pomysł jednego z użytkowników forum. Pierwotny pomysł rozjechał się z powodu zalania go sugestiami tych, którzy chcieli uczestniczyć w jego opisaniu. Brałem w tym udział i mimo początkowego zachłyśnięcia radością tworzenia sam dołożyłem kilka cegiełek do zniszczenia pomysłu.
Pojawiają się zmiany
Gdy zaprasza się innych do pracy nad swoim (błyskotliwym? ) pomysłem na pewno pojawią się zmiany. Stając okoniem przed zmianami, nie zgadzając się z sensownymi sugestiami współpracowników lub nie przyjmując do wiadomości niedoróbek sami podcinamy gałąź, na której siedzimy.
Jeśli autor jest nieoporny na słowa krytyki to także może od razu dać sobie spokój z szukaniem pomocy. Krytyczne uwagi pojawią się i trzeba nauczyć się z nimi radzić. Bez tej umiejętności ponownie skazujemy się na porażkę.
Piękny przykład to Artur Szyndler, który w ogóle nie był zainteresowany odświeżeniem kc-tów i współpracą z ludźmi z forum. Jeśli już to na jakichś dziwacznych zasadach, a zmuszony do konfrontacji obiecał gruszki na wierzbie. W efekcie para poszła w gwizdek, zaś odzew na sporadyczne wizyty autora na stronie i jego posty można porównać do zachowania kibiców polskiej reprezentacji po meczu z Ukrainą. Gwizdy i wyśmiewanie.
Gdzie szukać
Autorkę można zaprezentować na panelu poświęconym RPG na konwencie lub w lokalnym klubie fantastyki. Warto od czasu do czasu brać udział w branżowych (internetowych) wydarzeniach. Jednym z bardziej znanych w polskiej blogosferze jest Karnawał Blogowy. Zainteresowanie notką dotyczącą karnawału murowane, a i jest szansa, że więcej osób przeczyta inne materiały prezentowane na stronie, zainteresuje się settingiem .
Oczywiście ważny składnik to fora poświęcone fantastyce. Gdy już utworzysz wątek na forum poświęcony swojemy pomysłowi warto, abyś go w miarę regularnie odwiedzał i informował, nawet najmniejsze grono słuchaczy, że twój system żyje, rozwija się. Dzięki regularności łatwiej przyciągnąć ludzi. Nie będę podawał linków bo jest ich kilka, łącznie z oddzielnymi podforami przeznaczonymi autorkom.
Słowo na koniec
Na koniec odniosę się do wymienionych na wstępie blogów, dlaczego ja, domorosły twórca aurtorek, nie udzieliłem swego pióra chłopakom tj. Avnarowi i Salamowi.
Pierwszy i najważniejszy powód to czas. Jestem go w stanie poświęcić na RPG stosunkowo mało. Żeby napisać coś sensownego i lekkostrawnego potrzebuję kilku dni. W efekcie nie mam możliwości poświęcenia ekstra godzin na cudze projekty.
Świat, który tworzy Avnar, jest dla mnie dziwny i ciężki do przedstawienia na sesji. Rzadko rozważałem problemy natury wiary i filozofii :), o które często zahacza Avnar. W efekcie próba utworzenia przygody w takim świecie byłaby dla mnie katorgą. Nie jestem w stanie obudzić w sobie klimatu i pasji jaką dla swojego systemu żywi autor (zresztą rzadko komu się to udaje). Z natury lubię proste rozwiązania, zaś zabawa (a tym dla mnie jest RPG) nie powinna wymagać zaprzęgania większości komórek mózgowych. Widząc niedoróbki przygotowanej przygody nie będę się dobrze bawił podczas jej prowadzenia tak samo zresztą jak i gracze. Próg, który trzeba przeskoczyć aby zacząć zabawę w Pandhemion, jest zbyt wysoki.
Zaś pomysł Salama całkowicie do mnie nie trafia. Nie bawi mnie fantasy w lekko zmodyfikowanej formie. Opracowanie przygód byłoby łatwiejsze niż w świecie Avnara, ale nie widzę ciekawych dla siebie rozwiązań, które później mógłbym wykorzystać na sesji. Sytuacje ratuje zarysowanie jakie są możliwe cele graczy oraz zgrubne przedstawienie stron konfliktu świata Enklawy. Pomaga to ukierunkować tworzenie przygód. Jednak nadal nie jest to coś co mnie przyciąga.
A ostania rzecz: jako że fan sf brakuje mi tego w obu systemach :D czyli robotów, AI, karabinów i statków podróżujących w kosmos.
Nie znaczy to, że kładę na was krzyżyk !- kibicuję wam, siadajcie i piszcie jak najwięcej. Jeśli nie mnie to przekonacie innych.
I tak oto wpis rozrósł się z rozważań ogólnych na szczegółowe. Nie przewidziałem takiego obrotu sprawy gdy siadałem do tekstu. Mam nadzieję, że chociaż część z przedstawionych uwag jest dla was przydatna.
Sam nie wiem jak powinienem odnieść się do tego co napisałeś, nie wiem czy potrzebujesz pomocy w swoich tematach, czy może sam chcesz jej udzielić dla przykładu w moich?
OdpowiedzUsuńJeśli coś potrzebujesz to pisz, ja zaś ostatnio na zdrowiu podupadłem i nie mam mocnej woli do kontynuowania Enklawy (póki co).
Co do treści artykułu to all true.
Salam
Zastanawiałem się po prostu, czy dam rade napisać coś dla kogoś, a nie dla siebie. Tak po prostu i z czystej ciekawości stworzyć materiały nie do KC (z których i tak nikt nie skorzysta) czy do niemal zarzuconej Strefy Zero (tak samo mała szansa na skorzystanie przez kogoś). Niestety chyba mi się nie uda :)
UsuńA sam na razie pomocy nie potrzebuje bo nie ma w czym pomagać :). W luźnych pomysłach? Przy niedorobionej autorce? Po co męczyć ludzi.
Tak na wstępię, to dzięki za promocję:)
OdpowiedzUsuńFajnie wiedzieć jak moja autorka jest odbierana, choć jest to dla mnie niewątpliwie zaskakujące. Nie sądziłem że aż tak filozofuję. W moim odczuciu Pandhemion ma być Hack and Slaschem na miarę Diablo. A elementy takie jak wiara, Aspekty, czy żywioły mają tylko służyć MG jako pomoce urozmaicające bestiariusz i pomagające mu tworzyć przygody.
Jak widać, przedstawianie niedorobionych, luźnych pomysłów, może prowadzić do niezrozumienia. Choć może to wynikać również z mojego braku umiejętnego przedstawienia o co mi tak naprawdę chodzi. Sam się zamotałem i przestałem pisać na 1,5 roku. Utknąłem zarówno przy mechanice walki jak i przy samym świecie, bo zaczeło mi brakować pomysłów.
Mam nadzieję że teraz kiedy wróciłem do grania, choć na razie w Descenta i MageKnighta, moja mózgownica zacznie pracować pełną parą. Mam pomysł jak zainteresować ludzi tym co robię. Zgadzam się tym wszystkim co napisałeś, szczególnie z tym o Karnawale Blogowym. Żałuję że odłączyłem się od tej inicjatywy, mam teraz nadzieję że do niej powrócę, jeśli tylko starczy mi weny, bo moje pióro straciło przez te miesiące na ostrości.
Chciałbym jednak zacząć kończyć swoje mini gierki. Zaczynam od przekonwertowania Bitewnych KCetów na uniwersum Pandhemiona. Zacznę prezentować frakcje, umówiłem się ze znajomymi, czym będą grali, więc będę też pisał o tych testach. Następnie chcę powoli wprowadzać elementy przekształcające tę karciankę w wersję ekonomiczno strategiczną, tak że powstanie coś na zasadzie Dark Edenu lub Warhammera Inwazji.
Równocześnie ruszam z testami mojej nowej mechy do walki. Plan mam taki, aby stworzyć sobie mini gierkę, polegającą na walce na Arenie z różnymi przeciwnikami. Po każdej walce następuje rozwój postaci oraz możliwość zmiany ekwipunku. Następnym krokiem może być Labiryntówka Solo, co pozwoli przetestować mi dogłębniej bestiariusz i sposoby jego modyfikacji, oraz zdolności postaci używane podczas walki.
Pamiętam jak zaproponowałem Ci kiedyś, żebyśmy pisali razem. Żałuję że ta propozycja nie padła w innym okresie mojego życia, bo pewnie obydwoje byśmy skorzystali. A tak to tylko spaliłem gumę :), rzeczywistość dała mi w mordę i z szoku wychodzę dopiero teraz. Dalej byłbym Ci wdzięczny za wszelką uwagę którą będziesz mógł poświecić mojemu systemowi, no i może też tekstom które jeszcze napiszę do Kcetów. Nie uważam też i nigdy nie uważałem że nie udzieliłeś mi poparcia. Jako jeden z nielicznych, wrzucałeś jakiś komentarz i zmuszałeś mnie do odpowiedzi, co często mi pomagało i pobudzało :) Za to Ci szczeże dziękuję.
Co do Twojego artykułu, to masz rację. Zgodzię się szczególnie z tym jak powinno wyglądać Wejście w Świat i praca nad nim. Uważam również że świetną promocją systemu są wspomniane przezemnie minigierki oraz Grafiki. Sam pisałeś niejednokrotnie że jedna ilustracja jest warta więcej niż 1000 słów. Wspomniana przezemnie Amfisbena świetnie się dzięki grafikom zareklamowała. Do tego potrzeba jednak albo pieniędzy, albo znajomego rysownika albo dobrych umiejętności komunikacji z ilustratorami z deviantArtu. Najczęściej jednak tego brakuje.
Uważam że temat który podjąłeś świetnie nadawałby się do Karnawału Blogowego.
Możliwe że pokuszę się na rozleglejszy koment na moim blogu, ale to chyba dopiero za tydzień, jak będę miał urlop.
Pozdrawiam Avnar
Ciekawe, że ty system opisujesz całkowicie inaczej niż ja go odebrałem :D.
UsuńI tu właśnie przydałby się tekst wprowadzający. Fajnie zrobił Salam pokazując nie tylko z czym spotkają się gracze, ale także co gracze mają (mogą) właściwie robić w danym świecie.
Co do pisania w tandemie (jakkolwiek to brzmi) . Ostatnio mam wenę i możliwość poświęcać niewielkie odcinki czasu hobby więc można do pomysłu wrócić.
Usuń" Utknąłem zarówno przy mechanice walki jak i przy samym świecie, bo zaczeło mi brakować pomysłów.
Sposób opisywania wydawał mi się odpowiednio soczysty :) tak jak i ilość pomysłów. Wydaję mi się, że starałeś się pokazać aż za dużo zamiast poświęcić czas na dopracowanie i szersze opisanie tego co już stworzyłeś.