Zacząłem zastanawiać się w jakim świecie rpg chciałbym pograć. Jako, że bardzo lubię sf, klimaty post-apokaliptyczne oraz (trochę mniej) ciekawe fantasy chciałem to jakoś pożenić. Świat musiałby być także na tyle elastyczny, aby dawał możliwość umieszczenia w nim szerokiego spektrum przygód.
Tak oto powstało coś co nazwałem (nazwa ciężka i robocza): Kontakt. Pomysł zawiera mieszankę tych elementów...
p.s. wszystkie rysunki pochodzą z http://www.robotpencil.org/
p.s. 2 to, że coś takiego wysmażyłem nie znaczy, że będę to rozwijał :)
Zaznaczam, że jest to luźna interpretacja moich oczekiwań względem elastycznego świata tworzonego na potrzeby nieistniejącego systemu RPG.
Tak oto powstało coś co nazwałem (nazwa ciężka i robocza): Kontakt. Pomysł zawiera mieszankę tych elementów...
p.s. wszystkie rysunki pochodzą z http://www.robotpencil.org/
p.s. 2 to, że coś takiego wysmażyłem nie znaczy, że będę to rozwijał :)
Co było
Pewien świat, będący w fazie rozkwitu (w okresie odpowiadającym końcowi ziemskiego średniowiecza, ma być przecież fantasy) spotyka cykl katastrof naturalnych. Ich przyczyną miało być nadmierne wykorzystywanie nie do końca zbadanych sił natury (roboczo i w zakresie tego tekstu niech to będzie magia, gnoza) przez grona uczonych filozofów. Dzięki tym siłom wiele państw urosło w siłę i prestiż. Nic nie wskazywało na możliwość zaistnienia katastrofy.
Jednak teraz część wróżbitów przepowiada, że przez jej nadużywanie cała planeta ulegnie zniszczeniu. Z czasem ten osąd zostanie odsunięty na bok. Astrologowie zaobserwowali bowiem, iż na orbicie dookoła planety dochodzi do tajemniczych zmian mogących mieć wpływ na to co się dzieje na powierzchni planety. Dzięki teleskopom dostrzeżono obiekty kosmiczne poruszające się po orbicie. Ich obecność dziwnie łączyła się z następującymi cyklicznie katastrofami. Potężne trzęsienia ziemi wywołują fale tsunami okrążające glob i niszczące nadmorskie miasta i cywilizacje. W miejscach, w których do tej pory nigdy nie było erupcji wulkanicznych zaczyna spod ziemi wydobywać się lawa. Tornada i potężne ulewy dodatkowo utrudniają życie na planecie. Taki stan trwa przez kilka lat skutecznie odcinając państwa od źródeł dochodów, zabijając wielu z mieszkańców. Co większe i potężniejsze z nich starają się zachować swój status oraz zapewnić dostęp do złóż poprzez próby zdobycia nowych obszarów i podbicia terenów dotychczasowych sojuszników. Lud myśli, że już nic gorszego się nie stanie ponad anomalie pogodowe oraz wygłodzone armie przechodzące przez ziemie Jakże się mylą. Dochodzi do przerażającej inwazji.
Co się stało
Świat zostaje zaatakowany przez istoty o wiele bardziej zaawansowane technologicznie. Istoty, które przebyły przestrzenie kosmosu poszukując nowych źródeł energii i zasobów. Przez kilka lat skanowali zdalnie powierzchnię planety oraz sprawdzali na niej nowe rodzaje broni. Część tych testów skończyła się niewielką zmianą orbity planety doprowadzającą do anomalii jakie doświadczyli mieszkańcy. W końcu obcy stwierdzili, że warto jednak zejść na powierzchnię i zlikwidować lub wykorzystać zacofanych mieszkańców, a planetę wycisnąć z zasobów niczym cytrynę. Jak to czasem bywa w takich przypadkach nie docenili jednak siły jaka drzemie w autochtonach.
Przed lądowaniem większe ośrodki miejskie zostały zbombardowane z orbity przez zrzucenie kilkudziesięciu drobniejszych meteorów. Nie spowodowało to jednak eksterminacji ludności z mniejszych ośrodków miejskich i wiejskich. W wielu przypadkach niezwykła moc filozofów umożliwiła stawienie skutecznego oporu najeźdźcom oraz uchroniła mieszkańców przed totalną zagładą.
Jednak państwa upadły, granice zostały zatarte, ci co przeżyli rozproszyli się na ogromnych połaciach ziem próbując przeżyć spotkania z obcymi z kosmosu, mieszkańcami innych upadłych królestw, barbarzyńskich plemion oraz katastrof naturalnych. Szybko problemem stało się zdobycie podstawowych dóbr potrzebnych do przeżycia. Upadła wszelka produkcja rzemieślnicza i zerwane zostały kontakty handlowe.
Tymczasem obcy wykorzystywali mieszkańców jako niewolników, biologiczne nośniki danych, obiekty testów, nosicieli dla obcych form życia czy po prostu jako pożywienie. Przez pewien czas zajmowała ich masowa eksterminacja mieszkańców jednak w momencie gdy rozpoczęto prace wydobywcze na przemysłową skalę została w większej części zarzucona.
Z czasem najeźdźcy zbudowali na planecie bazę przetwórczo-produkcyjną z lądowiskiem oraz dziesiątki lokalnych ośrodków, z których mogli chociaż w części kontrolować powierzchnię planety oraz prowadzić wydobycie zasobów planety bez oglądania się na wywołane tym efekty. Doszło do potężnego zatrucia ziem oraz powietrza gdyż przybysze nie przejmowali się jakąkolwiek ekologiczną ochroną planety.
Jednak okres ten trwał dopóty znajdywano jeszcze jakiekolwiek zasoby na planecie. W końcu rabunkowe wydobycie doprowadziło do znacznego uszczuplenia jej bogactw. Obcy zaczęli powoli wycofywać się, często zostawiając sprzęt i nie przejmując się efektami swoich prac lub niezatrzymanymi maszynami. Powoli opuszczają ograbioną i zniszczoną planetę. Tak czy inaczej nie są jednak tak często widywani jak w pierwszych latach inwazji, zaś wielu z mieszkańców, którzy uważali, że odeszli skończyło jako biomasa w młynach produkujących pożywienie.
Co jest
Wielkie tereny zostały zniszczona prze rabunkowe, szybkie wydobycie. W kopalniach i podziemnych tunelach oraz bunkrach pozostało wiele obcego sprzętu.
Autochtoni obronili kilka mniejszych miast, z czasem przekształcających się w państwa-miasta, których władcami są filozofowie władający mocą. Dzięki nim miasta są w stanie obronić się przed zakusami obcych.
Terenami będącymi pod władaniem obcych rządzą lokalni Lordowie, często postawieni tam na stanowiskach jeszcze za czasów największego najazdu obcych. Współpracują oni całkowicie z najeźdźcami i kosztem godzenia się z podejściem przybyszów często doprowadzają do niespotykanych rzezi i wykorzystywania tych, którzy jeszcze żyją na planecie.
Świat chyli się ku upadkowi. W głębokich bunkrach kulty czczą obce AI uwięzione w działających maszynach. Lordowie współpracujący z obcymi starają się zachować swój status na wszelkie sposoby próbując przypodobać się najeźdźcom. Władający mocą filozofowie-królowie starają się odzyskać dla mieszkańców stracone tereny oraz odbudować państwa. Biomechaniczne bestie wypuszczone z laboratorii podróżują bez celu przez pustkowia atakując bezbronnych. Pozostawiony lub zdobyty na nieostrożnych obcych sprzęt można kupić na targach w niektórych miastach. Z jedynego dużego ośrodka przemysłowo-miejskiego stworzonego przez obcych wciąż odlatują statki kosmiczne wypełnione resztkami zasobów planety. Połacie zniszczonej ziemi przemierzają grupy podróżników starających się przeżyć w skrajnie niesprzyjających warunkach. Nad planetą nadal unoszą się satelity mogące doprowadzić do totalnej katastrofy.
Podsumowanie
Tak oto stworzyłem do ew. grania setting post-apokaliptyczny w świecie fantasy z elementami SF. Behhehehe.
Wydaje mi się, że mimo takiej mieszanki mógłby być ciekawym miejscem do gry, dopuszczającym wiele możliwości tak dla MG jak i dla BG.
Z tymi filozofami i gnozą, zaraz miło Lemem zawiało. Mamy zatem dwie strony konfliktu plus jedną neutralną, klasyk bym powiedział. Zawsze ciekawiło mnie jak bardzo zaawansowaną cywilizację reprezentowali obcy, otóż zwykle ich broń ma cyngiel, który również zacofany autochton może wcisnąć, tyle że z dużo większą mocą niszczącą. Zwykle ten obcy jest humanoidem, insektoidem bądź innym *idem. Wszystko po to aby taki prymitywny jegomość mógł stać się mega wymiataczem.
OdpowiedzUsuńGdybym miał zagrać w taki system to widziałbym obcych jako "prawdziwych obcych", z technologią totalnie niezrozumiałą, niemającą żadnego odniesienia do tego co było na ziemi, chciałbym czuć się zaskoczony tym co taki sprzęt może.
Dodałbym wątek innych obcych, mniej zaawansowanych, np. taki greenpeace który dba o naturalny rozwój planet z rozwojem techonologicznym klasy Z. Tacy co przykują się do drzewa aby go nie ścięto. Ci zaś mogą w jakiś sposób wesprzeć tubylców i dać im (poza owymi filozofami) namiastkę broni zaczepnej (do obrony rzecz jasna).
Tak, w taki system mógłbym zagrać ;)
Uwaga, że na planetę może przybyć kolejna, równie rozwinięta rasa, nie jest zła. W ogóle mogą przybywać na planetę obcy starający się ochronić mieszkańców. Tym pierwszym - jakiejś kosmicznej spółce wydobywczej - mieszkańcy tylko przeszkadzają. Tutaj jest spore pole do popisu np. przybywają obcy mający na celu tylko zabawę w odstrzelenie kilku autochtonów...
UsuńCo do technologii - to rzeczywiście chodzi mi o taki rozjazd wiedzy. Dla mieszkańców sprzęt, którego używają obcy, to po prostu magiczne artefakty o niesamowitych zdolnościach.
W potocznym języku mieszkańcy nie potrafiliby nawet opisać tego do czego są zdolne urządzenia obcych. Brakowałoby im odpowiedniego słownictwa.
Coś jakby nauczyć szympansa używać karabinu. Uda się, ale szympans nigdy nie zrozumie dlaczego karabin strzela.
Pomysł ciekawy, podobne założenie kampanii jest w Zmierzchu Bohaterów na mechanice Savage Worlds. W tej kampanii mamy świat fantasy z magią i ingerencję Obcych tzw. Władców. Daje to ciekawe możliwości. (Araven).
OdpowiedzUsuńO, fajnie, tyle że jest to jedynie kampania. Założenia też są trochę inne (tyle wynika z przeczytanej przeze mnie recenzji), ale tez jest ingerencja obcych w świat. Dodatkowo mieszkańcy Zmierzchu Bohaterów jakoś dziwnie sprawnie bronią się przed najazdem, u mnie nie widzę takiej opcji poza kilkoma wyjątkami związanymi z osobnikami obdarzonymi mocą.
UsuńObcy zniszczą planetę i powoli odchodzą, gdy już nic nie mogą z niej wycisnąć :).
Może poświęcę jednak temu pomysłowi więcej czasu. Mechanikę już mam :P
Filozofowie będą na wagę złota, zatem powinni być tak mocno strzeżeni jak tylko się da. Co też znacznie ogranicza im wolność poruszania się. Zewsząd pełno szpiegów lordów, którzy tylko czekają z atakiem kiedy taki filozof opuści miasto. Mamy fajny impas.
OdpowiedzUsuńŚwietnym rozwiązaniem byłoby gdyby potajemnie filozofowie umieli przenosić się z miejsca na miejsce (zakrzywienie czasoprzestrzeni) wtedy mogliby w jakiś sposób dać nadzieję i otuchę do walki tubylcom.
Obcy przemysłowcy to świetny pomysł, wielkie maszyny wiertnicze, które niczym czerwie zbierają zasoby we wnętrzu planety.
Można też dać jakiegoś legendarnego stwora, który mógłby dzięki masie i sile podjąć walkę z takim czerwiem, bądź jakąkolwiek machiną obcych.
Nie do końca pasuje mi możliwość auto-teleportacji. Trochę to za potężne rozwiązanie. Dlaczego taki master nie miałby teleportować się do bazy obcych i ją inwigilować / niszczyć od środka?
UsuńCo do ew. wprowadzania wielkich bestii - te muszą mieć uzasadnienie w ekosystemie. O ile możliwie jest istnienie takich potworów w oceanie (patrz 'nasze' wieloryby) tak na lądzie? To nie Diuna gdzie ekosystem był podporządkowany czerwiom :).
Na razie zastanawia mnie inna rzecz - jak wpływa na społeczeństwo fakt, iż przybysze z kosmosu nie są bogami, a jedynie (lub aż) niesamowicie rozwiniętą rasą. Jak zapadają się i rosną religie. Jak bardzo zagubieni są zwyczajni, niewyedukowani, mieszkańcy dla których wyprawa do pobliskiego miasta to podróż życia, wspominana przez lata.
Niezły pomysł z tym systemem. Jestem ciekawy jak się to rozwinie.
OdpowiedzUsuńA co do Wielkich Bestii, to zawsze to można jakoś wytłumaczyć. Wieloryby też nie jedzą nie wiadomo czego. Wprowadź wysoce wydajną trzcinę, super agawę :), piaskowy plankton, słoneczny mech czy co tam chcesz i wstaw do tego potrzebnego Ci potworka.
Taaaa - agawa... :D :D
UsuńTak z drugiej strony bestie tej wielkości można wykorzystać w inny sposób. Fremeni jeździli na czerwiach i jednocześnie służyły one jako obiekt kultu oraz pojazdy bojowe.
Tutaj wielkie bestie X (niech nawet będzie ich tylko kilka na świecie) mogły posłużyć do obrony przed obcymi oraz jako baza do powstania jakiegoś kultu.
No nic - na razie muszę ogarnąć inne pomysły, a tym zajmę się za jakiś czas.
Zrób motyw, że na ziemi dawno temu rozbił się okręt kosmiczny z zahibernowanymi stworzeniami, taki okręt kolekcjoner. Może również być więzienie dla obcych. Takie coś mogło zostać naruszone i całe to plugastwo rozlazło by się po ziemi.
OdpowiedzUsuń