Wyspa Kamienia cz. I
Pierwsze informacje o Wyspie Kamienia pochodzą z antycznych map Orchii. Ląd, pierwotnie zwany
Ssyrgatch (reptiliońskie: Skała), z czasem został przemianowany na Okar-con czyli Wyspę Kamienia.
|
fot. Marvin Diehl
http://marvindiehl.deviantart.com/ |
Nie jest ona najmniejszą z wysp wschodniej części ciągu Elmanalu. Nie jest też lądem na tyle dużym i samowystarczalnym, aby budować na jego obszarze miasta czy chociażby utrzymać większa społeczność. Oddalenie Ssyrgatch od szlaków handlowych powoduje, że nigdy nie była w centrum zainteresowania żyjących na pobliskich wyspach elfów czy krasnoludów z niedalekiego ciągu wysp Gur.
Przez wieki ląd był zamieszkany jedynie przez ptaki, morskie stworzenia, które odwiedzały plaże oraz niewielkie drapieżniki. Czasami stawała się bazą dla łowców wielorybów, bywała schronieniem dla piratów. Sporadycznie fale wyrzucały na jej brzeg rozbitków ze statków zatopionych podczas gwałtownych sztormów, z których słynie ta część archipelagu.
Reptiliońscy kartografowie nanieśli wyspę na mapy w czysto informacyjnym celu. Znajdowało się tu źródło słodkiej wody. Marynarze przepływający w jej okolicach mogli w łatwy sposób uzupełnić uszczuplone zapasy statków.
Jednak to nie woda bijąca u stóp ogromnego kamienia doprowadziła do tego, że w niedalekiej przyszłości miejsce to stało się punktem pielgrzymek wyznawców Gotam-gora.
Antyczne wieki obfitowały w wiele niezwykłych wydarzeń. Z pokolenia na pokolenie przekazywane są opowieści o potężnej magii, kontaktach z boskimi siłami czy wielkich wojnach. Był to także czas gdy potęga gadziego państwa sięgnęła poza Plan Materialny.
W tym okresie dziejów Orchii pojawiła się także największa liczba półbogów. Gdy o większości z nich zapomniano niedługo po ich śmierci wiara w kilku przetrwała wieki. Jednym z tych, którzy odcisnęli swoje ślady nie tylko w antycznej, ale i teraźniejszej historii Orchii był krasnolud Loeb. Czyny dokonane prze tego półboga zostały przeniesione do świętej księgi kultu Gotam-gora, do Mithrilowego Tomu. Od tego bohatera pochodzi także jeden z symboli kultu: ciężki, dwuręczny nadziak, szczególnie lubiany przez krasnoludy oddające chwałę Bogowi Kamieni.
Reptiliony niepodzielnie rządziły wyspami Archipelagu Centralnego. Przez długi czas nie miały sobie równych zaś wewnętrzna spójność gadziego państwa dodatkowo uodparniała je na wpływy z zewnątrz. Jednak i oni wiedzieli, że przyjdzie kres ich potęgi. Astrologowie przepowiedzieli, że stanie się to w momencie gdy pośród orczych zastępów pojawi się nowa moc. Siła zdolna obalić góry, zmienić rozproszone orcze plemiona w jeden silny lud i w efekcie zniszczyć gady. Nie wiedzieli dokładnie w jaki sposób objawi się więc skrupulatnie obserwowali oków rozrzuconych na wyspach Archipelagu Centralnego.
Zgodnie z przekazami zawartymi w Mithrilowym Tomie, Loeb był prostym wojownikiem pracującym na jednym z kupieckich okrętów opływających wody wysp Elamanalu oraz Gur, niespecjalnie mocno wierzącym w Gotam-Gora. Pewnego dnia na, podczas kolejnej podróży, na morzu rozszalała się burza. Ogromne fale porwały pechowego marynarza z pokładu. Przez wiele godzin udawało mu się utrzymać na powierzchni, aż wyczerpanego i na wpół utopionego wyrzuciły go na plażę wyspy Ssyrgatch.
Loeb znał te miejsce, opłyną je kilkakrotnie na pokładach różnych statków. Sam też uzupełniał tu zapasy słodkiej wody. Wiedząc o źródle skierował się do niego, gdyż był to punkt gdzie szybko mógł go spotkać ratunek z rąk marynarzy odwiedzających statków.
Niestety, nieoczekiwana podróż na morskich falach nastąpiła w momencie, gdy kończył się okres wymiany handlowej między wyspami, zawieszany rokrocznie na czas zimowych sztormów. Samo zaś oddalenie wyspy od szlaków handlowych nie wróżyło dobrze na przyszłość. W efekcie, przez następne miesiące, nikt nie zjawił się choćby w pobliżu Ssyrgatch.
W tym samym okresie Reptiliony od dłuższego czasu obserwowały pośród orczych społeczności działania nowego przywódcy, nazywanego Katanem. Podróżował om między plemionami i przepowiadał im świetlaną przyszłość, o ile zjednoczą się pod jego przywództwem przeciwko gadziemu państwu. Był niezwykle skuteczny w tym co robił i dosyć łatwo przekonywał zacofane społeczeństwo orków do współpracy. Dokonał też wielu na wpół boskich czynów, które jednały mu przychylność plemion, ale jednocześnie skrajnie nie podobały się reptiliońskim władcom. Uznali oni że należy go zgładzić, ale wcześnie poprowadzić tak, aby zaprosił najważniejszych orczych przywódców do spotkania w jednym miejscu w jednym czasie. Tam miał ich dopaść druzgocąca zemsta z rąk reptiolinów.
Plan był niesamowicie skomplikowany i wymagał użycia ogromnych pieniędzy. Dodatkowo aby pokazać siłę gadów, a jednocześnie załamać morale plemion (nie tylko orczych, ale każdej innej rasy) i zadać śmierć Katanowi, skala wykonanego zamachu miała być spektakularna. W tym celi gadzi astrologowie zużyli ogromne ilości mocy i zmienili orbitę niewielkiego ciała niebieskiego krążącego dookoła planety. W czasie, gdy opłaceni szpiedzy umożliwili i doprowadzili do spotkania orków, astrologowie ściągnęli głaz w stronę feralnej wyspy, która miała się stać grobem Katana i nadziei orków na lepszą przyszłość.
Nie wzięli jednak pod uwagę, że nie tylko oni są zainteresowani losem Orchii i że są o wiele potężniejsze siły w znanym im świecie.
W tym czasie Loeb starał się przetrwać na Ssyrgath. Żywił się tym co wyrzuciło morze, schwytanymi ptakami oraz pił wodą ze źródła. Mithrilowy Tom opisuje ten okres w życiu krasnoluda jako próbę siły woli przyszłego zbawcy. Mówi się też, iż Gotam-gor chciał mieć pewność, że podoła on przyszłym wyrzeczeniom w imię swojego bóstwa.
Po miesiącach pobytu na wyspie, udręczony i osłabiony Loeb znalazł się na skraju wyczerpania, jego umysł zaczął podsuwać mu wizje, omamy słuchowe. Podobno zaczyna widzieć na wyspie byty z innych Sfer Egzystencji. Brak jednak szczegółów, co do końcowego okresu pobytu Loeba na wyspie. Księga milczy na temat wydarzeń jakich świadkiem był przez pewien czas Loeb.
Wiadomo jednak, że u źródła życiodajnej wody, zaznał oświecenia. Jego ręce zaczęły kształtować dotykane kamienie, stawały się one plastyczne i całkowicie poddane jego woli. Tam gdzie stąpał gołą stopą zostawiał ślady w najtwardszym kamieniu.
I ujrzał moment upadku ogromnego głazu ściągniętego mocami gadzich astrologów. Niewytłumaczalna moc, która obudziła się w krasnoludzie, doprowadza do tego iż przyciągnął on kosmiczną skałę do siebie. Zmienił jej tor, zatrzymał nad powierzchnią Ssyrgatch i wbił po chwili głęboko w ziemię w miejscu skąd czerpał do tej pory czerpał wodę.
Chwilę później dostrzega poruszającą się w kamieniu twarz, która przemówiła wprost do jego duszy i serca.
Niesamowicie skomplikowany plan przygotowany w jaskiniach Archagasty został zaprzepaszczony przez nagłe pojawienie się kolejnego półboga. Zaskoczone przebiegiem wypadków gady zrozumiały, że właśnie rozpoczyna się czas spełnienia przepowiedni, której zakończeniem będzie zniszczenie ich państwa oraz rozproszenie gadów po Orchii. Nawet wysłanie w stronę Ssyrgatch najszybszych statków w celu sprawdzenia co tak naprawdę się stało nie miało już znaczenia.
Katan oraz ambasadorowie orczych plemion doszli do porozumienia i zawiązali pakt. Jego bezpośrednim skutkiem było podjęcie broni przez tłamszony do tej pory orczy lud i stawienie oporu gadom. Sam Katan został przywódca powstania, które na zawsze miało zmienić oblicze świata.
Krasnoludowi objawił się Gotam-gor we własnej osobie. Bóstwo, widząc niezłomną wolę krasnoluda, przekazało mu misję zebrania rozproszonych wyznawców w jeden, silny, kult. Aby wspomóc go w zadaniu Gotam-Gor natchną mocą dzierżoną przez krasnoluda broń: ciężki, dwuręczny nadziak zaś samego wybrańca oznaczył jako swojego półboga.
Niedługo potem na wyspę przypłyną jeden z pierwszych statków nowego sezonu kupieckiego i zabrał Loeba na swój pokład. Marynarze, widząc energię bijącą od krasnoluda oraz jego broni, porzucili dotychczasowy szlak, aby wspomóc go w misji. Stali się jego pierwszymi apostołami i na ich cześć, a było ich czterdziestu, pobudowano kolumny dookoła kamienia na wyspie Ssyrgatch.
Każdy z nich, na cześć bóstwa, przyjął imię od znanego minerału. Stali się też założycielami zakonów, których nazwy wywodzą się bezpośrednio od ich imion. Stąd też pośród wyznawców Gotama występują grupy Złotych, Miedzianych czy też Ametystowych zakonników. Podobno którychś z nich pomógł nowo wybranemu przywódcy orków w stworzeniu zarazy umożliwiającej zatrzymanie głównej siły reptiliońskich armii czyli Kamiennych Antarów.
Tak czy inaczej rozpoczęła się epopeja, której wynikiem było powstanie kultu w postaci znanej dzisiejszej Orchii.
Reptiliony przybyły za późno na wyspę. Nie udało im się przechwycić statku z Loebem, a miejsce upadku głazu wyznaczał niewielki krater z odciśniętymi w kamiennym gruncie wyspy śladami bosych stóp kierujących się w stronę brzegu.
|
http://kurtjmac.deviantart.com/ |
Przez kilkadziesiąt lat Loeb odwiedził niemal wszystkie wyspy Archipelagu Centralnego, wszem i wobec szerząc słowo Gotam-gora. Spotykał kapłanów i wyznawców, wierzących i niewierzących. Ukazywał moc jaką otrzymał od bóstwa, przekonywał, wiązał przyjaźni i przymierza. Jego podróż trafia na karty Mithrilowego Tomu. Powstanie świętej księgi datuje się właśnie na czas podróży Loeba. Wielu mówi, że napisał ją sam Loeb jednak nigdy nie potwierdzono tej pogłoski. Prawdopodobnie pierwszą, nietrwałą, papierową wersję, stworzył kapitan statku, który zabrał Leoba ze sobą. Z czasem słowa napisane na kartach przeniesiono na mithrilowe płytki.
Niezwykła podróż przeszła do historii kultu i stała się, w zmodyfikowanej formie, częścią obrządków religijnych prowadzonych przez kapłanów pomiędzy głównymi świętami kultu.
Oczywiście nie wszystkich cieszył fakt, że niemal nieznany półbóg łączy rozproszonych wyznawców bóstwa w jeden, prężnie działający, kult. Przez lata starano się zdyskredytować Leoba, oczernić na wszelkie możliwe sposoby, powstrzymać kolejne podróże. Podjęto kilka prób uśmiercenia krasnoluda. Zabito nawet część marynarzy-apostołów, sprowadzając na nich męczeński los.
Jednak moc, jaką Loeb otrzymał bezpośrednio od bóstwa, umożliwiła mu pokonanie wszelkich przeciwieństw stawianych przez wrogów, tak tych ukrytych wewnątrz kultu jak i tych z spoza kręgu wyznawców, którym działania Loeba były nie na rękę.
Władzom nie udało się powstrzymać pielgrzymek do miejsca gdzie objawiło się bóstwo. Nawet siłowe rozwiązania problemów w tym blokada wyspy oraz zatapianie przybywających okrętów nie zmieniły tego faktu. Z roku na rok lawinowo rosła ilość wyznawców płynących na Ssyrgatch. Przybywających przyciągały przypadki, gdzie samo postawienie stóp na kamienistym gruncie wyspy leczyło chorych czy zdejmowało klątwy.
Z czasem, zamiast lepianki, w której pomieszkiwał Loerb, na Ssyrgatch zbudowano pierwszą, małą, Świątynie Kamienia. Osadzono też na wyspie niewielką grupę kapłanów, którzy mieli się opiekować świętym miejscem, przybywającymi pielgrzymami i zbieraniem datków na zbudowanie świątyni z prawdziwego zdarzenia.
Wiele lat zbierania zaowocowało. Spamdahr kultu zarządził zbudowanie pierwszej świątyni na wyspie. Do tej pory wszyscy przybijali niemal do gołego brzegu wyspy, mnożyły się wypadki i utonięcia. Z tego też powodu najpierw zbudowano port dla przypływających.
Powstało miasteczko złożone głównie z długich, kamiennych, baraków krytych dachami z wodorostów, w których mogli nocować pielgrzymi. Udało się wynegocjować z reptilionami zdjęcie blokady wyspy. Zresztą inteligentne gady miały ważniejszy problem: Katan wyprowadził orcze zastępy z jaskiń.
Krasnoludy z wysp pobliskiego Gur roztoczyły ochronę morską nad przypływającymi pielgrzymami, ponieważ tak jak rosła liczba przybywających, rosła liczba kupców chętnych sprzedawać swoje dobra przybywającym oraz piratów grasujących na okolicznych wodach liczących na łatwy łup.
Zdjęcie morskiej blokady umożliwiło piratom dokonywanie ataków na pielgrzymów, którzy już wylądowali na wyspie. W odpowiedzi na ich najazdy w ramach kultu Gotam-Gora powstał Kamienny Zakon – kierowana przez najwyższego kapłana kultu grupa zaciężnych rycerzy i wojowników rekrutowana spośród przybywających na wyspę pielgrzymów. Ich zadaniem była obrona najświętszego miejsca oraz samych pielgrzymów. Zakon przetrwał do dnia dzisiejszego i nadal zajmuje się ochroną wyspy oraz wiernych. Ich członkowie zwani są parawari (obrońcy).
Tymczasem ogromny głaz, przy którym doszło do spotkania Loeba z bóstwem, został otoczony brukowanym placem w kształcie okręgu. Dobudowano podcienia wsparte na czterdziestu kolumnach na cześć apostołów- marynarzy i świątynię. Ta rozrastała się wraz ze wzrostem znaczenia kultu Gotma-Gora. Większą część budynku, świątynną nawę i jedną z kaplic, wzniósł z pomocą przemian półboskich sam Loeb. Kolejnym jego dziełem było wyniesienie ponad poziom gruntu ogromnej dzwonnicy. W niej to umieszczono największe znane Orchii dzwony rurowe odlane w kuźniach jednej z wysp Gur. Niedługo po tym Loeb umiera i zostaje złożony w świątynnej krypcie.
Świątynia pamięta kilka gwałtownych najazdów piratów, próbę aneksji wyspy przez rosnącego w siły Katana, pożary oraz trzęsienia ziemi. Jedno z nich było szczególnie dramatyczne. Nagłe pęknięcie powierzchni wyspy spowodowało zapadnięcie się Głazu płytko pod powierzchnię gruntu. Od tego momentu jest on rokrocznie odkopywany przez wyznawców w trwających siedem dni adoracji. To najważniejszy obrzęd kultu, w którym chociaż powinien wziąć udział każdy wyznawca Gotam-gora.
W ciągu tych kilku dni miesiąca s-gun-ran poświęconego Gotamowi wyspa zmienia się nie do poznania. Zwyczajnie w ciągu roku non stop przypływają tutaj łodzie z pielgrzymami, ale na kilka dni przed rozpoczęciem Obrządków Kamienia okoliczne wody zostają opanowane przez masę shebek, galer, holków, keg i wszelkiego rodzaju innych jednostek morskich. Każda z nich wypełniona jest po brzegi pasażerami przypływającymi nawet z najdalszych części archipelagu.
Wielu wybiera się nawet 2-3 miesiące wcześniej tak aby zdążyć na czas i uczestniczyć w obrzędach. Przypłynięcie takiej masy pielgrzymów powoduje blokadę portu i problemy z wyładunkiem. Dochodziło już do sytuacji, że zamiast pozwalać dokować kolejnym statkom do brzegu, te które były najwcześniej spinano łańcuchami i linami ze sobą tworząc w ten sposób wielki pływający pomost z pozczepianych kadłubów. Pomiędzy statkami przerzucano kładki normalnie używane do schodzenia pasażerów na ląd. Takie zagęszczenie przybywających bywa też niebezpieczne. Niejedna łódź utonęła, niejedna została zmiażdżona przez większe jednostki. Zaś pożary, które czasem wybuchają w takich zbiorowiskach stają się największym zagrożeniem przybywających. Płonące, złączone statki to pułapki bez wyjścia dla pasażerów i marynarzy.
Na lądzie sytuacja nie wygląda wiele lepiej. Wyspa zamienia się w wielkie namiotowe obozowisko gdzie główne przejścia wykładane są drewnianymi balami tak, aby chodzący nimi pielgrzymi nie potonęli w błocie. Jedynie najbogatsi lub najbardziej wpływowi przedstawiciele kultu dostają możliwość spania w dormiatoriach Świątyni Kamienia.
Pielgrzymi muszą coś jeść i pić, lubią się także zabawić. Z tego też powodu na samą wyspę spływa ogromna liczba wszelkiej maści kupców, grup wystawiających sceny z życia Leoba, bardów, sprzedawców obrazów, rzeźbiarzy, piekarzy, prostytutek i wielu, wielu innych. Tworzą oni niezwykły targ rozlany wzdłuż głównego szlaku prowadzącego od portu do Głównej Świątyni i Placu Kamienia. Panującego chaosu starają się strzec rycerze zakon kultu oraz ewartowie – opiekunowie pielgrzymów.
Jednak gdyby nie pomoc władców krasnoludzkiego miast a Tagor-gur leżącego trzy dni morskiej podróży na południe od Okar-can, nikt nie byłby w stanie opanować przybywającej masy. Władcy Tagor-gur na czas obrzędów kamienia wysyłają doborowy oddział strażników, złożony z kilkuset tarczowników i włóczników. Patrolują oni okolice świątyni, obóz pielgrzymów, port oraz targ starając się zapobiegać zamieszkom, kradzieżom i bójkom. Na czas święta obóz krasnoludów staje się też najlepiej ufortyfikowanym miejscem na wyspie. Doświadczenie poprzednich lat nauczyło, że rozwścieczeni pielgrzymi potrafią być niezwykle niebezpieczni.
Oczywiście nie należy zapomnieć też o tym, że w tym czasie przybywa równie wielka grupa wszelkiego rodzaju złodziei, doliniarzy, kieszonkowców i wszelkiej maści bandytów, liczących na łupy zdobyte na pielgrzymów. W efekcie wyspa staje się też niezwykle niebezpiecznym miejscem gdzie wielu załatwia swoje prywatne interesy lub nawiązuje nowe. Nie raz i nie dwa razy zdarzyło się, aby walczące o wpływy grupy przestępców biły się między sobą podczas trwania świąt. Dzięki temu dodatkowe zajęcie mają wtedy tak zakonnicy jak i zaciężne krasnoludy.
Ciekawy wpis o kulcie Gotam-Gora, taki żywe mięso. Rzadko ostatnio spotykane. Dobra robota. (Araven).
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńDruga część skupi się na samym przebiegu adoracji. Postaram się też dodać fabularne haczyki dające możliwość osadzenia przygody w realiach tego miejsca lub też podczas samego święta.
Może nawet pokuszę się o zrobienie przygody (wpadłem na taki pomysł podczas pisania komentarza :D )
Przeczytane - dobrze rozwinięte w porównaniu z poprzednią wersją. Gdzie kciuk w górę? :) (Denver)
OdpowiedzUsuńStarałem się dodać większą cześć uwag Avnara bo były na temat i dały kopa temu wpisowi. Kilka trafi do części drugiej .
UsuńNie - nie ma tu kcików, lajków, okejek. Ale może znajdę jakieś rysunki zawierające golizny :)