
Trochę wolnego czasu można zmarnować na wiele sposobów. Pewną część ostatniego urlopu spędziłem grając na komputerze. Tytułami, które okupowały twardy dysk mojego komputera były (kolejność losowa): Just Case 2, Chronicles Of Riddic (Asault On Dark Athena) oraz Medieval 2: Total War (mod Bellum Crucis).
W końcu zdecydowałem się, a właściwie zostałem zmuszony, do zainstalowania Steama. Wymagał go niestety Just Case2. Długo broniłem się przed tym programem, nie instalując wielu gier, które go potrzebują. Nie lubię tego typu oprogramowania przypominającego typowe oprogramowanie szpiegowskie, dodatkowo instalowane na własne życzenie. Wielkim minusem takich rozwiązań jest to, iż zakupiona gra w rzeczywistości nie należy do nabywcy, a do udostępniającego usługę dostępu do gry (jej rejestracji i w niektórych przypadkach nawet zapisanych stanów gry). Koniec końców producenci dziwią się, że sprzedaż tytułów leci na łeb na szyję jeśli zwykły użytkownik, nie pirat, ma rzucane pod nogi kłody.
No, ale to nie miał być wpis o utrudnianiu dostępu do własnośc, . ale o wrażeniach z wymienionych gier. Wracam więc do meritum.
Podejrzewam, że w tekście znajdzie się trochę spoilerów.
Chronicles Of Riddick: Assault On Dark Athena.

Sama rozgrywka wciągnęła mnie ze względu na bohatera, klimat SF oraz przebieg gry. Riddick ponownie wpada w kłopoty. Transportowiec, którym jest przewożony, zostaje przechwycony przez najemników i trafia na pokład tytułowej Dark Athena, na pokładach której dzieje się pierwsza część gry. Podczas zwiedzania kolejnych poziomów statku Riddick natyka się na kilku bohaterów niezależnych przybliżających wydarzenia poprzedzające jego wizytę oraz spotyka starego wroga.
Scenariusz
Osią scenariusza są następujące wydarzenia. Najemnicy przejęli statek (tytułowa Dark Athena) i używają jej do swoich celów. Dzięki znanej sobie technologii przerabiają pochwycone załogi mniejszych statków czy kolonistów z oddalonych planet na zdalnie sterowane drony bojowe. Operator ma pełną kontrolę nad zachowaniem człowieka-drona i to one w większej części będą stanowiły przeciwników głównego bohatera. Pokonamy też pewną ilość zwykłych ludzi oraz kilku twardzieli w pancerzach wspomaganych.W mniej więcej połowie opowieści udaje się nam wyrwać z Dark Atheny, ale niestety nie mamy za wiele szczęścia. Kapsuła ratunkowa, na której opuszczamy statek, zostaje uszkodzona zaraz po starcie i rozbija się na wcześniej zaatakowanej przez najemników planecie. Po twardym lądowaniu Riddick, jak zawsze głosem Vin Diesela, wypowiada kwestię, która jest kwintesencją losów tej postaci: Wyrywam się z jednego piekła aby trafić do kolejnego. Tu ponownie przebijamy się przez zastępy wrogów, aby po raz drugi dostać się na pokład Dark Atheny i zakończyć opowieść startem z planety. W międzyczasie poznajmy losy kolonistów (można im nawet trochę pomóc) oraz zwiedzamy splądrowane miasto oraz port kosmiczny.
Przeszkadzajki
No ale nie obyło się bez kilku rzeczy. które mnie denerwowały w czasie gry. Nie było ich zbyt dużo, ale jednak.Klawiszologia

Poruszanie

Przeciwnicy
O ile większość wrogów pokonuje się stosunkowo prosto to w części gry na powierzchni planety nadziewamy się na nowego przeciwnika: tzw. dron Alpha. Wielkie humanoidalne istoty, twarde i silnie uzbrojone. Pokonujemy je można dwuetapowo: najpierw zadając odpowiednią ilość uszkodzeń bronią palną ogłuszamy go i kończymy walkę atakiem wręcz (mamy na to kilka sekund – później dron znowu wstaje w pełni sił do walki) . I tu jest pies pogrzebany. Nadziewamy się na tych przeciwników w małych pomieszczeniach, gdzie jest mało miejsc skąd możemy oddać strzał (pewną gównianą bronią na świecie, zdobywaną zresztą w mieście kolonistów) nie narażając się nią morderczą nawałę ognia. Zdarza się też, że rakiety wystrzeliwane przez drona, przenikają przez ściany…W efekcie momenty walki z dronami przypominają szukanie błędu w oprogramowaniu AI tych wielkich przeciwników. Taka typowa zabawa w kotka i myszkę. Część dronów ma bardzo krótki czas ogłuszenia dający możliwości wykonania finiszera w walce wręcz w efekcie zanim Riddick swoim statecznym truchtem dobiegnie do drona ten już otrząsa się z zadanych obrażeń i w bezpośrednim starciu masakruje nas jednym ciosem.
Agrhhh

Ostatnia walka była w grze, z dowódcą (kobietą tak na marginesie) najemników, była w porównaniu z powyższą męczarnią bułką z masłem. Za drugim czy tam trzecim podejściem ostatni boss (bosówa :D) zginęła.
Podsumowanie
Samą grę polecam wszystkim którzy lubią Riddica, skradanie się i mroczne, dobre, scenariusze. Akcji jest o wiele więcej niż w Butcher Bay. Trzeba też przyznać, że jak na strzelankę, scenarzyści odwalili kawałek dobrej roboty.Zresztą graficy oraz projektanci poziomów też stanęli na wysokości zadania.
Grajcie : - )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Tu możesz wstawić swój komentarz